Pisząc na temat początków Leather Seduction wspominam, co było główną przyczyną powstania marki. Rozczarowanie i frustracja. Kolejne zakupy klimatycznych acesoriów, które po otwarciu przesyłki trafiały od razu do kosza lub na dno szafy. Kiepska jakość, funkcjonalność, podejrzane, niejednokrotnie wprost śmierdzące materiały. Należało coś z tym zrobić, więc zrobiłem. Powstały nasze skórzane akcesoria, takie o jakich marzyłem. Jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że mogę się z Wami podzielić moim szczęściem.
Było minęło, jest lepiej. Uratowałem świat przed zagładą. A przynajmniej tak mi się wydawało do piątku, kiedy odwiedziliśmy zaprzyjaźniony butik erotyczny Loris w Katowicach. Siedzieliśmy przy kawie gwarząc o tym i owym, kiedy w pewnym momencie właściciel przypomniał sobie o pewnym "magicznym" zestawie gadżetów. Kiedyś dostał go z hurtowni, lecz po otwarciu zaraz schował w najciemniejszy kąt magazynu, obiecując sobie, że nigdy nie trafi do sprzedaży, a pokazywać go będzie wyłacznie ludziom o mocnych nerwach. I wytrzymałej przeponie. Nie mogłem przepuścić okazji, żeby jednak przed Wami uchylić rąbka tajemnicy. Przepraszam za jakość zdjęć, zrobione tosterem w warunkach polowych. Ale chyba widać co trzeba.
Zestaw nazwany jest szumnie "Inspirowany książką Pięćdziesiąt Twarzy Greya". Front graficznie poprawny i cieszy oko. "Inspiracja książką" to oczywiście świetny "chłyt martetingowy", żeby przypadkiem nie zapłacić za licencję. Jednak po otwarciu pudełka właściciele nie sprzedaliby praw do marki nawet za sto milionów zielonych.
G2
Ale zróbmy mały eksperyment myślowy: Twój partner / partnerka zobaczyła film lub przeczytała książkę. Coś nieśmiało wspomina, że może by jakiś gadżet sobie sprawić. A najlepiej cały zestaw (jak szaleć to szaleć). Siadasz do netu, klikasz piękny "Zestaw akcesoriów erotycznych do zabawy w sypialni", odbierasz przesyłkę. Wieczorem nastrój, kolacja, wino, świece, czyli wszystko jak trzeba, grunt przygotowany. Wyjmujesz "Pięćdziesiąt twarzy" i czujesz, jak twarz Ci czerwienieje...
G3
Powiem wam tyle: jest MOC!!! Choćby nie wiem jak mocno wysilał wyobraźnię, czegoś takiego w życiu bym się nie spodziewał. Zgodnie z opisem na opakowaniu, klimatyczny zestaw zawiera:
G4
1. Packę na pikantne klapsy - oooojjjj tak, wyjątkowo pikantne. Zwłaszcza, jeśli przed użyciem jej w sypialni przyżądzicie z jej pomocą mega ostre chili. Dzięki temu będzie palić potrójnie.
2. Kulki gejszy - gdyby filmowa Anastasia zobaczyła te kulki, natychmiast mogłaby rozwiązać kontrakt z Christianem. I każdy sąd by ją uniewinnił, jeszcze zasądził milionowe odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu.
3. Szpicruta - masz w domu styl do miotły, słomki do napojów i starą kurtkę ze skaju? Od jutra możesz zostać producentem akcesoriów do spankingu. Do tego wyjątkowo bezpiecznych, bo nie sprawiających bólu i nie zostawiających śladów. Choć nie wiem, czy naprawdę o to chodzi w bedeesemach.
G5
4. Plastikowe klamry - hmmm... cóż za finezja, nie wpadłbym na taką nazwę nawet po kilku piwach. To nic innego jak cztery popularne "trytytki" (opaski zaciskowe) z marketu budowlanego. Dla dociekliwych: 3,90 zł za 100 szt. Jakby te z zestawu się popsowały.
5. Opaska na oczy - bez tego zestaw zdecydowanie straciłby na atrakcyjności. Nie otwierałem, więc nie mogę być na 100% pewien, ale stawiam, że to czysty jedwab.
6. Kajdanki - element obowiązkowy. Oczywiście z futerkiem. Sądząc po wadze, zakupione na odpuście lub wyjęte z zestawu "Barbie Domina". Automatycznie dodają 100 punktów do masterstwa.
"Żel na ból dupy" nie jest częścią zestawu. Dodałem go ekstra zobaczywszy na półce z osobliwościami butiku Loris. Uważam, że pasuje jak znalazł. Na ból głowy po zakupie wystarczy paracetamol.
G6
Przez ostatnie lata widziałem naprawdę wiele złych i tandetnych gadżetów erotycznych i klimatycznych. Wydawało mi się, że widziałem już wszystko. Życie jest jednak pełne niespodzianek. Ten zestaw dowodzi tylko, że bezczelność i chęć zysku za wszelką cenę nie zna żadnych granic. Bo nawet jeśli potraktować go śmieszny prezent, zawartość budzi wyłącznie politowanie. Co więcej, opakowanie sugeruje, że to jednak akcesoria do pikantnych zabaw. Cóż, mam nadzieję, że ten wpis oszczędzi komuś ogromnego rozczarowania i kilkadziesiąt złotych. Zaglądajcie na nasz blog, od czasu do czasu będziemy was raczyć podobnymi "kwiatkami". Podziękowania dla Butik Loris.