Czwartek, 13.12.2018
Posted by      12/12/2018 18:45:00     Klimatyczne myśli , Pamiętnik Mastera Tadeusza    0 Comments
Ostatni łykend muszę zaliczyć do udanych. Zaczęło się w piątek lekkim wkurwem, bo jakiś koleś na grupie "Be Be SM" (nazwa pod fejsbuczka, żeby nie wyczaił o czym i bana nie uskutecznił) wrzucił tekst, że niby gadżety to trzeba kupować markowe, bo jakość i sraty taty. No jasne!!! Mam wydać prawie dwieście zeta na jakieś skórzane kajdany czy pejcz, jak sam se mogę zrobić. Z resztą nie tylko kajdany. Liny, pejcze, kneble, świeczki, co tylko chcę. Więc w sobotę przed południem wskoczyłem do mojej Srebrnej Strzały (Astra jedynka, klasyk, lakier srebrny metalik), żeby zrobić odpowiednie zakupy. Kierunek: galeria handlowa z opcją marketu budowlanego. Combo, czyli to co tygrysy (sory, wilki) lubią najbardziej. Wszystko w jednym miejscu.
Przytachałem do mieszkania dwie parciane siaty i zacząłem kombinować. Na pierwszy ogień poszły obejmy do rur PCV. Fi 70, ocynk z opcją montażu w murze. Po małych modyfikacjach (kątówka, iskry, gotowe) i domontowaniu krótkiego łańcucha, mam kajdany na ręce i nogi. Większa obejma jako obroża i mamy kolekcję Steel Master. Można?  Można! Krawędzie trochę ostre, ale jak przejechałem papierem ściernym nie rysują  hieroglifów na skórze. No i żadna się nie uwolni, bo zamykają się na śrubę ósemkę, a nie widziałem, żeby jakaś uległa nosiła w torebce klucz ósemkę. Jakby trzeba się było szybko uwolnić? Kątówka, iskry, gotowe.
Kolejny gadżet to faking maszyn. Wziąłem wyrzynarkę (w sumie najdroższy zakup, 49 zł szarpnęło kieszeń), a ze styropianu zrobiłem formę na dildo. Zalałem silikonem łazienkowym (no ma być wodoodporny), do środka wsadziłem  brzeszczot, żeby zastygło. Zaganiacz nie wyszedł do końca idealny, ale ważne, że  gruby i długi. Przyciąłem nożykiem do tapet tu i tam, no ten Da Vinci normalnie (wzór wziąłem z mojego jednookiego Pytonga).  Trochę wali acetonem, ale się przewietrzy. Próba na najwyższych obrotach wypadła pomyślnie. Nic nie odpadło. 
Teraz coś do lania dupy. Podobno Prawdziwy Master musi przynajmniej raz w życiu zrobić własnoręcznie floger, więc do dzieła! Poszło kompletnie bezkosztowo. Kiera od Wigry (sorry, taki mamy klimat, trzeba coś poświęcić) kątówka, iskry, gotowe. Będą 2 flogery (w końcu mam dwie ręce), a jeszcze kawałek rurki w zapasie."Frędzle" z kabla koncentrycznego (został jak mi kablówkę odłączyli) upchałem do rurki i zalałem silikonem (resztka z dildosa). Jeszcze tylko owijka na kierownicę rowerową, żeby się z ręki nie wyślizgnął (jak profeska, to profeska) i wyszły bijadła jak malowanie. Nie mam jeszcze na kim wypróbować, ale na pewno ciągną zajebiście. Na sobie próbował nie będę, bo po pierwsze: jestem Masterem, a po drugie: szkoda mi spodni od garniaka ze studniówki. 
Słyszałem, że świeczki do zabaw woskiem powinny być naturalne, bez parafiny i barwników. Mi to pasuje! 5 kg słoniny (promocja w tesco) przemieliłem przez maszynkę i na ogień. Tłuszczyk się wytopił, farfocle odcedziłem. Słoiki po nutelli i musztardzie miałem, knoty ze sznurówek i gotowe! Trochę kopcą i zalatują knurem, ale naturalności odmówić im nie można. A jakby któraś suka zgłodniała w trakcie sesji, to i pajdę chleba z kiszakiem można zrobić. Takie dwa w jednym. Jestem genialny! 
Jeszcze potrzeba kilka knebli na różne okazje. W stojaku z niespodziankami w galerii za 2 zeta "wykręciłem" gumową kulkę. Właściwie to za 6, bo za pierwszym razem "wykręciłem" pierścionek z brylantem, za drugim "łapkę przylepkę". Cóż, straty muszą być. Chociaż jak się trafi jakaś Prawdziwa Uległa, to za dobrą służbę może dostanie ode mnie pierścionek. Łapkę wykorzystam do sesji, jeszcze nie wiem jak, ale na pewno będzie bolało. Kulka śmierdzi gumą jak nieszczęście, ale czym ma śmierdzieć? Fiołkami? W kulce dziurka, do tego sznurówka i jest ball gag. Z bit gagiem też poszło spoko. Musiałem kupić 3 metry węża ogrodowego (nie miałem, minus mieszkania w bloku) plus sznurek (nie mam tyle butów). Z tych 3 metrów wyszło mi 15 knebli, więc teraz się zastanawiam, czy nie puścić tego na alledrogo. Biznes i przyjemność. To lubię! Z ring gagiem musiałem trochę pokombinować. Został co prawda kawałek kiery od Wigry, który mógłbym pociąć, ale to nie moje fi, a wiadomo, do czego taki knebel ma służyć. Poszperałem na dziale "dekoracje" i zakupiłem dwa kółka do karnisza. Ktoś zapyta: "po co dwa?". A bo mają żabki, więc klamerki na sutki mam za free. Może trochę niewygodne, bo ząbki są ostre, ale w końcu to bedeesemy, a nie mizianie. A jak będę miał dwie uległe, to i dwa kneble się przydadzą. Przy tym jedna będzie drugiej zazdrościć klamerek. Moja kreatywność mnie czasem przeraża.  
Czy za kolekcję gadżetów BDSM trzeba wydać miliony monet? Ja za mniej niż sto zeta mam jadalne świeczki, flogery, kneble, kajdany i obrożę. Trzeba tylko trochę pokombinować. Co prawda na razie nie mam ich na kim wypróbować, ale jak uległe przeczytają co mam, zlecą się stadem. Widocznie do tej pory myślały, że nie jestem Prawdziwym Masterem, bo nie miałem odpowiednich narzędzi. Zaraz cykam foty moich zabawek i wrzucam na fejsa. Jadąc moim ulubionym klasykiem: "Będzie zabawa, będzie się działo..." 

Share This Post :