Niedobór informacji szkodzi. Ich nadmiar niestety również. Czytamy dużo, choć w pośpiechu, starając się jakoś cedzić tą lawinę słów i obrazów Ale łatwo nie jest. Jak się do tego dołoży obiegowe opinie i garść stereotypów, wychodzi cudowna sieczka. W rezultacie możemy się czasem dowiedzieć iż:
- Kopernik była kobietą (oczywiście Curie Skłodowska też)
- najlepsze kasztany są na placu Pigalle (ryli?)
- nie ma takiego miasta Londyn (no chyba że w Anglii)
- Matka Boska była Polką (bo Częstochowska)
- czerwone motorynki są szybsze od zielonych (wiadomo!)
I tak dalej, w ten deseń. Podobnie jest z klimatem. Kink, fetysz, BDSM, sadomacho (czyli BDSM po polsku) - wszystko wrzucone do jednego wora. I tak możemy się dowiedzieć czasem iż:
- jestem klimatyczny, bo uwielbiam kobiece stopy
- ona ma czarne, lakierowane kozaki więc pewnie jest sadomaso
- oczywiście BDSM-y to choroba i zboczenie (bardziej oczytani używają trudnego słowa "parafilia")
- moim ulubionym fetyszem jest BDSM
- kinkster - no to jest ten, no...yyyy... zapomniałem
Spróbuję to jakoś uporządkować. Nie będę sięgał do definicji encyklopedycznych, kto chce, ten sobie wyklika u wujka. No to jedziem.
BDSM
Pewnie wszyscy wiedzą, ale przypomnieć nie zaszkodzi. Skrót z języka angielskiego oznacza "niewola i dyscyplina" (Bondage & Discipline), "dominacja i uległość" (Domination & Submission) oraz "sadyzm i masochizm" (Sadism & Masochism). Szerzej poszczególne pojęcia opisywałem tutaj [klik] [klik] [klik] . Jak widzicie o fetyszach ani kinku nic tu nie ma. Jeszcze, ale o tym za chwilę. Niemniej zanim przejdę dalej, garść porządkujących faktów na temat samego BDSM:
- uległość nie jest równoznaczna z niewolą
- BDSM nie musi boleć
- nie każda klimatyczna osoba jest sadystą lub masochistą (sadomacho)
- BDSM nie jest chorobą (już chyba nawet oficjalnie, są na to papiery)
- Master może czasem zdjąć spodnie
Fetysz
W kategoriach nieseksualnych fetysz to przedmiot uwielbienia, kultu. Jeśli tak do tego podejść, fetyszem może być ajfon srajfon, białe kozaczki lub 12-letnia beeema (nie bita, Niemiec jak sprzedawał, to płakał). Schody zaczynają się przy jego znaczeniu seksualnym. Wiki od razu Wam wypali, że to choroba i poda jej numer seryjny. A do tego dobije faktem, że mając fetysz (jakikolwiek), bez niego ani wam nie stanie (Panowie), ani się nie zwilży (Panie). Idąc tym tropem najlepiej nie mieć żadnego fetyszu, bo to i na lekarzu się oszczędzi (no choroba, to trzeba leczyć), a i życie seksualne będzie fajniejsze, bo zawsze będziecie mogli.
Jeśli jednak nie zajrzycie do wiki, (odzobaczcie ten tekst powyżej) to skonkludujecie iż:
- fetysze są fajne, bo pobudzają wyobraźnię i podkręcają zabawę
- fetyszem może być praktycznie wszystko, zarówno części ciała (nie tylko piersi i stopy) jak i przedmioty (ja szaleję za kneblami)
- fetysz nie jest równoznaczny z BDSM - owszem, wspomniany przeze mnie knebel jest związany z klimatem, ale już podniecenie na widok kobiecego obojczyka niekoniecznie
- fetysz ma być "wspomagaczem", "smaczkiem", dodatkowo nakręcać; jeśli jednak faktycznie bez niego nie możecie uzyskać satysfakcji - czas na wizytę u specjalisty
Kink
Tu jak zwykle jest pod górkę, a to przez koślawość polskiego języka. Tłumaczenie bezpośrednie niemal zawsze ma zabarwienie negatywne: skrzywienie, zboczenie, perwersja, odchył. Na szczęście można się też spotkać z określeniem: bzik na punkcie czegoś. Trochę lepiej. Idąc natomiast "hamerykańskim" myśleniem, kinkster to po prostu osoba, która mówi, zachowuje się czy ubiera w sposób odbiegający od tradycyjnie przyjętych norm. Może się to przejawiać noszeniem wymyślnych strojów, wytatuowaniem całego ciała czy praktykowaniem BDSM.
Czas na małe podsumowanie z jasnym wyjaśnianiem:
- fetyszysta niekoniecznie jest klimatyczny
- klimatyczny na pewno jest kinksterem
- fetyszysta może być kinksterem, jeśli uzna, że to odchył
- kinkster niekoniecznie jest fetyszystą, bo np. jego tatuaże zupełnie go nie kręcą
- sadomacho jest fajne i już
No to chyba wszystko jasne.